TRZY SPOJRZENIA NA HISTORIĘ ROCKA

 

Kiedy zaczynałem swoją przygodę ze światem muzyki, bezustannie szukałem inspiracji. Najczęściej odnajdywałem ją w starych numerach muzycznych magazynów, które gromadziłem zewsząd. Monografie zespołów odkładałem do osobnego segregatora. Znalazły tam również miejsce różnego rodzaju listy typu: 50 najlepszych albumów koncertowych, płyty wszechczasów itp. W taki właśnie sposób tworzyłem swoją biblioteczkę, po cichu licząc na to, że kiedyś na polskim rynku pojawią się książki, które uczynią moje poszukiwania sensowniejszymi i nadadzą im kierunek. Pierwszą taką książką było "Sto płyt które wstrząsnęły światem" autorstwa duetu Brzozowicz / Łabodziński, na którą natrafiłem zupełnie przypadkowo w jednej z krakowskich księgarń. Był to rok 2001. Muszę przyznać, że tak jak opisane w niej płyty wstrząsnęły światem, tak ona sama wstrząsnęła mną! Czytałem zachwycony i dzisiaj bardzo często do niej wracam. Potem pojawiły się książki Jerzego Skarżyskiego, które także stanowiły dla mnie inspirację. Wreszcie w 2006 r. Pojawiło się "1001 albumów muzycznych". Dziś najczęściej zaglądam właśnie do tej ostatniej, bo zawiera przeogromny materiał, którego nie sposób szybko przetrawić. Chciałbym w tym miejscu wymienić kolejne pozycje, ale to niemożliwe, bowiem te 3 wymienione książki (jeśli liczyć oddzielnie 3 tomy dzieła Skarżyskiego to w sumie 5) stanowią wszystko, co do tej pory wydano w Polsce! Co więcej za chwilę może się okazać, że żadna z tych książek nie jest już dostępna na rynku... 


Sto płyt, które wstrząsnęły światem


Autor: Grzegorz Brzozowicz, Filip Łobodziński
Wydawca: Iskry
Warszawa 2001
Stron: 341 
Cena: ok. 90-100 zł

"Każdemu, kto zechce potraktować naszą książkę jako przewodnik po kanonie muzyki popularnej XX wieku, ślemy pozdrowienia. Tych, którzy rozeźleni i rozczarowani zechcą ułożyć listy alternatywne, zachęcamy do polemiki. Z tym, że my byliśmy pierwsi."

Tymi słowami kończy się przedmowa do pierwszej tego typu książki napisanej w naszym kraju i właśnie one mogą dać nieco do myślenia o podejściu autorów. Nie znajdziecie tu bowiem górnolotnych słów, pokrętnych filozofii, upartego objawiania "jedynej słusznej prawdy" itp. Ta książka to owoc rzetelnej pracy dwóch znanych dziennikarzy muzycznych, (we wstępie wskazane są również osoby, które im pomagały), którzy postawili sobie za cel zaprezentować najważniejsze albumy w dziejach muzyki rozrywkowej. Nie chodzi jednak o albumy najważniejsze dla nich samych, lecz o takie, które coś zapoczątkowały lub stały się symbolami swoich czasów. Kryterium doboru jest więc tylko częściowo subiektywne, bo w większości przypadków trudno polemizować z autorami, którzy bardzo rzeczowo wyjaśniają wybór każdego albumu, osadzając go jednocześnie w konkretnych czasach i towarzyszących im sytuacjach społecznych. W opisach czytelnik znajdzie mnóstwo ciekawostek, anegdot i bezcennej wiedzy. A wszystko napisane z dużym polotem, więc czyta się świetnie.

Listę rozpoczyna pierwszy longplay Elvisa Preslaya, a kończy Fatboy Slim. Pomiędzy nimi jest jeszcze 98 albumów ułożonych chronologicznie. Dodatkowo przy każdym znajduje się krótkie kalendarium z najważniejszymi wydarzeniami politycznymi, społecznymi i kulturalnymi. Dzięki temu czytelnik może lepiej zrozumieć, w jakich czasach wyszła dana płyta.

Jeżeli ktoś spodziewał się, że znajdzie tu same rockowe albumy, to zapewne wspomniana już obecność Fatboy Slima dała mu do myślenia. Co prawda płyt rockowych jest dużo, ale znalazło się też sporo miejsca na inne gatunki. Myślę, że nikogo, kto ma otwartą głowę nie powinna dziwić obecność takich artystów jak Run-DMC czy Madonny. Ta książka to zarazem doskonała okazja do poszerzenia swoich horyzontów, zwłaszcza, że jest napisana bardzo ciekawie i bez zbędnego filozofowania. Szkoda, że takich wydawnictw jest u nas jak na lekarstwo. Jeszcze bardziej może smucić fakt, że książka jest obecnie trudno dostępna, a nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie ukazało się jej drugie wydanie. Czasami pojawia się na aukcjach internetowych... bez komentarza.


Niezapomniane płyty historii rocka


Autor: Jerzy Skarżyński 
Wydawca: Jagiellonia 
Data wydania: Tom I - 2004, II - 2006, III- 2008
Cena: ok. 45 zł za jeden tom

"Niezapomniane płyty historii rocka" to trzytomowe dzieło autorstwa znanego dziennikarza muzycznego Jerzego Skarżyńskiego. Pamiętam, że pierwszy tom wywołał u mnie burzę radości, bo oto zupełnie niespodziewanie ukazała się książka, w której zamieszczone były opisy aż 100 rockowych płyt. Opisy te są dosyć zwięzłe, a autor nie stroni od "osobistych wycieczek", które mogą niekiedy razić. Pan Skarżyński ma tendencję do lekkiego filozofowania. Jeżeli jednak przymkniemy trochę oko, lektura może okazać się wciągającą. Dotyczy to oczywiście wszystkich trzech tomów, z których każdy odnosi się do innego okresu. I tom nosi podtytuł "Złota era" a więc traktuje o latach 60 i 70-tych - okresie, który w ocenie autora był najbardziej pomyślny dla rocka. W tomie II opisane zostały płyty od początku punkrockowej rewolty aż do lat 90-tych, zaś III ostatni tom, którego podtytuł brzmi "Rock cienia" zawiera opisy płyt, które ukazywały się począwszy od lat 90-tych.

Odnosząc się z dużym szacunkiem dla ogromnej i bez wątpienia bardzo cennej pracy pana Skarżyskiego, musze jednak napisać o wręcz rzucających się w oczy mankamentach. Problem pojawia się już na samym początku. We wstępie autor zdaje się deklarować chęć bycia przewodnikiem dla młodych ludzi, którzy zaczęli właśnie swoją przygodę z muzyką. Jednocześnie asekuracyjnie stwierdza, że wybór płyt jest czysto subiektywny - ot jest to, co autorowi się podobało i tyle. Tutaj rodzi się największy problem. Wystarczy bowiem spojrzeć na spis płyt, by przekonać się, że pan Jerzy jest zagorzałym fanem rocka progresywnego i w każdym tomie właśnie płyty z tego kręgu stanowią większość. Szkoda, że duża część znanych dziennikarzy muzycznych w naszym kraju, a więc tych, którzy od lat mają coś do powiedzenia, z uporem maniaka wynosi rock progresywny na najwyższe podium jako najwartościowsze osiągnięcie rocka w ogóle.

Skarżyski wpadając w ten schemat mało sprytnie zasłania się terminem, którego za to dosyć często używa - "naprawdę dużą wartością artystyczną". To enigmatyczne stwierdzenie nie mówi tak naprawdę nic! Szanuję (o co zresztą prosi w przedmowie do I tomu autor) wybór płyt dokonany przez pana Jerzego, ale powiedzmy sobie szczerze, część z nich nie tylko nie miała najmniejszego znaczenia w czasach, gdy powstały, ani też nie były jakimś szczególnym osiągnięciem w dorobku danego wykonawcy, a niektóre mogą naprawdę wzbudzić nie lada kontrowersje (np. "Born Again" Black Sabbath, o którym sami muzycy nie chcą dziś mówić...). 

Skoro już autor przyjął na siebie ciężar bycia "przewodnikiem", to powinien robić to rzetelnie i chociaż spróbować wyzbyć się tendencji do tworzenia sztucznej hierarchii. Tymczasem jest wprost przeciwnie - ot np. fragment, w którym pisze, że był zły na to, jak prostackie dźwięki punk rocka niszczyły jego ulubione zespoły z dawnych lat. A przecież sytuacja wyglądała tak, że to właśnie te "ambitne" zespoły zniszczyły się same! Nieustające dążenie do komplikowania muzyki, "uszlachetniania" jej spowodowało odwrócenie się młodzieży od czegoś, co kompletnie nie korespondowało z ich życiem. Przecież rock powstał jako muzyka prosta, której głównym elementem były emocje, tymczasem "wiekopomne dzieła" progresywnych wykonawców zdawały się być tego zaprzeczeniem.

Pod względem doboru płyt najbardziej rozczarował mnie tom III. Trudno mi odpowiedzieć sobie na pytanie, jak to się stało, że zabrakło w niej chociażby jednej płyty Marilyna Mansona, Nine Inch Nails, czy miażdżącego Kyuss. Gdzie się podziały płyty Blur czy Oasis, które już na zawsze wpisały się do kanonu rocka? Dlaczego nie ma ani jednej płyty z niezwykle oryginalnego cyklu Desert Sessions? Czy autor w ogóle słyszał o zespole, który nazywa się Green Day i całkiem niedawno nagrał naprawdę kapitalną płytę ("American Idiot"), czy może widząc etykietkę punk rock od razu uznał, że niewiele różni się to od Sex Pistols i nie warto poświęcać im miejsca? Z drugiej strony nie żal mu było przeznaczyć je na płytę Blackmore's Night, która z rockiem ma tyle wspólnego, co disco, lub też na "ewidentnie" rockową Tori Amos! (kto jeszcze oprócz mnie uważa że to nie jest rock?).

Drugi mój zarzut dotyczy samych opisów. Nader często większość lub znaczną część opisu stanowi uzasadnienie emocjonalnego podejścia autora do danego albumu, czy inna "osobista wycieczka". W takich wypadkach opis samego wydawnictwa często ogranicza się do kilku zdań. Z drugiej strony można jednak wyłowić z tych tekstów trochę interesujących informacji dotyczących okoliczności nagrywania danej płyty czy inspiracji artystów. Dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z muzyką rockową niezapomniane płyty muzyki rockowej z pewnością będą dobrym punktem wyjścia do własnych poszukiwań. Czytelnik od razu wyczuje, że ma przed sobą teksty człowieka, który wręcz żyje muzyką. Bo nie ma tutaj "sterylnych" opisów, wnikliwej analizy itd. Są za to prawdziwe i wyczuwalne emocje, a więc to, co w muzyce jest najważniejsze (choć jak napisałem wyżej jest tego momentami za dużo). Przestrzegam jednak, żeby do filozofii (wydaje mi się, że to słowo dobrze określa niektóre wywody autora) pana Skarżyskiego podejść z rezerwą, bo inaczej można rzeczywiście uwierzyć, że od połowy lat 90-tych niewiele ciekawego się w muzyce rockowej działo.


1001 albumów muzycznych, historia muzyki rozrywkowej


Autor: praca zbiorowa pod redakcją Roberta Dinery-ego
Wydawca: Publicat
Data wydania: 2007
Stron: 960
Cena: ok. 100 zł

"Tańczymy, prowadzimy samochód, kłócimy i kochamy się, słuchając płyt. Muzyka z nich wkracza w nasze życie w nasze dusze. Niektóre mogą nam się później wydawać dziecinne ale może tacy właśnie wtedy byliśmy."

"1001 albumów muzycznych" to prawdziwy diament! Przy powstaniu tej książki pracowała ekipa 90 znanych dziennikarzy muzycznych (ich nazwiska i krótkie opisy znajdują się na początku książki). Każdy z nich mógł się zatem zająć gatunkiem, który go interesuje i na którym się zna. W rezultacie książka nie buduje żadnej sztucznej hierarchii i znalazło się w niej miejsce na różne gatunki. Pierwszym opisanym albumem jest pochodzący z 1955 roku "In The Wee Small Hours" znanego przyjaciela gangsterów Franka Sinatry, ostatnim zaś jest krążek supergrupy "The Good, The Bad And The Queen" wydany w 2007 r. Poza wymienionymi znajdziecie tu opisy aż 999 najbardziej znanych, docenionych płyt jakie wyszły na przestrzeni 50 lat! Każdemu albumowi towarzyszy zwięzły opis wyjaśniający okoliczności jego powstania lub zawierający różne ciekawostki. Przy tym bardzo rzadko natkniecie się na zwroty oceniające. Autorzy dalecy są od protekcjonalnego posługiwania się oceną i prezentowania filozoficznych poglądów. Większości prezentowanych płyt towarzyszy również lista utworów ze wskazaniem tych najważniejszych, o których też zazwyczaj wspomina się w opisie. Są również cytaty samych artystów i standardowe informacje - kto wydał, kto wyprodukował itp. Oczywiście, przy każdym opisie zamieszczono także reprodukcję okładki danej płyty.

Cały fenomen książki polega na tym, że czytelnik dostaje do ręki zbiór ogromnej ilości albumów ze zwięzłymi, lecz zarazem treściwymi opisami, które mają zachęcić go do własnych poszukiwań. To nie jest książka dla "twardogłowych", którzy zarzekają się do słuchania "jedynej słusznej" muzyki i nie są zainteresowani odkrywaniem. To książka dla tych, którzy stale poszukują. Właśnie dla nich "1001 albumów" może być nieocenioną pomocą nawet na długie lata! Do tej książki ciągle się wraca, ciągle jest w niej coś do odkrycia. Bo jeśli nawet przeczytacie ją od deski do deski od razu, to i tak nie będziecie w stanie przyswoić tych wszystkich informacji, jakie w niej zawarto. Cała frajda objawia się wówczas, gdy na koniec dnia zachęceni jednym z opisów zapuścicie sobie płytę i odpłyniecie w świat dźwięków. Koniecznie przeczytajcie przedmowę autorstwa Michaela Lydona - założyciela Rolling Stone! Daje dużo do myślenia.

Szkoda że w polskiej wersji zmodyfikowano tytuł, który w wersji oryginalnej brzmiał "1001 albumów, których musisz posłuchać zanim umrzesz". Pierwsze amerykańskie wydanie książki pochodzi z roku 2005. Później były kolejne - w 2007, 2008 i 2009, które różniły się tym, że dodawano nowsze płyty. Ponieważ wszystkie wydania zawierają opisy 1001 albumów stąd logiczne, że usunięto część starych płyt by zrobić miejsce na nowe. Jedyne polskie wydanie jest najprawdopodobniej edycją z 2007 roku. Jeśli macie zamiar ją kupić, lepiej zróbcie to szybko, bo być może że za jakiś czas nie będzie już jej na rynku (tak się stało z bliźniaczą publikacją - "1001 filmów które musisz zobaczyć").

Appendix:

W 2010 ukazała się kolejna książka Jerzego Skarżyńskiego - "Niezapomniane płyty polskiego rocka". Myślę, że wiele osób czekało na coś takiego. Uwagi, które poczyniłem przy okazji opisywania poprzednich książek niestety zdają się odnosić również do tej pozycji (taki wniosek po pobieżnej analizie). Powiedzcie mi proszę, od kiedy Ewa Demarczyk (1/3 opisu to wyjaśnienie, dlaczego płyta tej artystki znalazła się tej książce... bez uzasadnienia) , Kaya czy Steczkowska należą do grona artystów rockowych? Więcej napiszę po przeczytaniu całości. Ale jeszcze jedno Wam powiem - aż 5 płyt SBB, ani jednej T. Love, Homo Twist, KSU czy Dezertera!


Tommy (01.05.2011, www.rockmagazyn.pl)

Komentarze