Co jeśli słońce odmówi świecenia


Jakby się dobrze wsłuchać w teksty wielu zagranicznych mega hitów rocka to okażą się niestety grafomańskimi bzdetami a wiele nazw zespołów jest co najmniej dziwnych. Wyobrażacie sobie, żeby nazwać w Polsce zespół : drzwi , toczące się kamienie albo rozbite dynie?! Mniejsza o to... 

Ze wszystkich płyt Smashing Pumpkins Adore lubię najbardziej - za piękną tajemniczą okładkę z dziewczyną, która wygląda jak młodsza wersja Morticii Adams i za te niejazgotliwe spokojne piosenki, które idealnie nadają się na wieczór.



Z historycznego punktu widzenia szanse na to, że SP nagrają w tamtym czasie coś fajnego nie były zbyt wielkie, bo lider zespołu Billy Corgan zmagał się wieloma problemami - wypaleniem twórczym, nałogiem swojego kumpla i zarazem perkusisty z zespołu , śmiercią matki, rozwodem i Bóg jeden wie czym jeszcze! Po mega sukcesie dwóch poprzednich płyt oczekiwania fanów też musiały powodować spory nacisk psychiczny. 

Album rodził się w bólach i do dziś Corgan wspomina tamten czas jako najgorszy w całej karierze. A jednak Adore to piękna płyta, zupełnie inna od poprzednich, co mi zupełnie nie przeszkadza. W utworach SP zawsze istniały pewne pokłady melancholii, to się po prostu wyczuwało nawet przy tych najbardziej hałaśliwych i rozwydrzonych hard rockowych szlagierach, wrzeszczanych za Corganem przez tysiące dzieciaków podczas koncertów. Na Adore jednak ta melancholia stała się podstawą wszystkich kompozycji i tym co je spaja w całość. Jak już wspomniałem ten album jest znacznie spokojniejszy od poprzednich więc da się zrozumieć niemal wszystko co śpiewa Corgan na tle syntezatorów i pianina - bo te dwa instrumenty zdominowały nagrania. 


 

Chociaż nazwa płyty - "adorować" bardzo pasuje do jej muzycznej zawartości (i moim zdaniem rzeczywiście idealnie nadaje się np. na randkę) to wynika z pewnego niedopowiedzenia. Corgan'owi chodziło w istocie o grę słów - a dore (door) co miało symbolizować nową muzykę grupy, nowe otwarcie itp. Ale to nie jedyny "suchar" popełniony przy okazji wydania płyty, bowiem Corgan uparcie powtarzał ludziom, że płyta jest w zasadzie swoistą wersją techno, zamiast powiedzieć wprost, że to po prostu akustyczny album grupy. Wielu ludzi zraził już więc na samym początku. 

Rzecz nie trudna do przewidzenia Adore nie powtórzyła sukcesu Mellon  Collie i Siamese Dream, choć początkowo bardzo ładnie wystartowała na listach przebojów.  Szybko jednak powędrowała w dół wraz z wynikami sprzedaży. Ostatecznie sprzedała się w liczbie ok 3milionów egzemplarzy.


 


 

Komentarze