W SAMYM SERCU ZIMY ( IMMORTAL )

 


Śnieg przyszedł niespodziewanie,  za oknem biało i mgła. Pomyślałem, że to idealna pora na  spacer z black metalem na uszach. Powiecie - zgroza! Wszak to zgrzyty i wrzaski i nic poza tym. Hmm nie do końca! 

Kiedyś, zasłuchany w tradycyjnym heavy i power metalu obchodziłem black szerokim łukiem, aż pewnego dnia natrafiłem na koncert Immortal na YT i tak się zaczęło. Skandynawski metal ma wiele twarzy, ba, wiele zespołów które określane są mianem black metalowych ma tyle wcieleń, że trudno nadążyć. Weźmy chociażby Opeth czy Ulver. Ale to są tematy na inne wpisy. Tymczasem chciałbym zachęcić Was do przesłuchania At the Heart of the Winter.

Album ukazał się w 1999 i poza pozytywnymi recenzjami przyniósł także ...zarzuty fanów o sprzedanie się. Faktycznie, wcześniej Nieśmiertelni grali bezkompromisowo, kultywując prymitywne blackmetalowe łojenie. Tym razem zaprezentowali jednak swoje łagodniejsze oblicze. At the Heart of the Winter powinien w zasadzie przypaść do gustu każdemu słuchaczowi ciężkich brzmień, bo muzyce tej bardzo blisko do tradycyjnych odmian metalu. Kompozycje są rozbudowane i długie - uśredniając każdy trwa ok 8 minut! W ramach tego dostajemy epicki, melodyjny metal , gdzieniegdzie odjeżdżający w stronę gotyku i okraszony smutnymi, melancholijnymi tekstami. Ta płyta nie ma nudnych momentów, przysięgam! Są za to kapitalne riffy Abbatha i fantastyczne melodie, które na trwale zapadają w pamięć. Okazuje się, że nawet przy tak ekstremalnej odmianie muzyki rockowej melodia ma znaczenie! Nie razi też specjalnie wokal, myślę że jest do przejścia w zasadzie dla każdego,. Płyta uchodzi za arcydzieło black metalu a dla mnie osobiście jest arcydziełem muzyki w ogóle - tak jak Thriller Jackson'a, Endtroducing... DJ Shadow'a czy Mezzanine Massive Attack. Serio.

Komentarze