LOVE SOUNDTRACK

 

 No i mamy dzień zakochanych. Znam takich, którzy w ogóle się nie cieszą i bynajmniej nie z tego powodu, że są sami ale właśnie dlatego że sami nie są i na dodatek nie bardzo będą mogli się wykręcić, bo kto wymyśli dobrą wymówkę na niedzielę? Myślmy jednak pozytywnie. Zakładam, że znalazłeś tą idealną, o której pisałem w poprzednim poście. Wypada się więc teraz trochę postarać, bo samo wyro to kiepska opcja i może się okazać, że nawet niewiasta lubiąca perwersyjnie pogrzeszyć w tym dniu będzie oczekiwać czegoś bardziej romantycznego. Dobrze, odmiana jest wskazana, żeby nie dostać pierdolca. Wykaż się więc inwencją, zrób dobrą kolację albo chociaż wypierdol wcześniej opakowanie żeby nie było że znowu poszedłeś na łatwiznę , w końcu masz na to kolejnych  364 dni w roku, teraz na prawdę musisz dać z siebie dużo. Zatem - sprzątasz chatę, ogarniasz nową pościel, kupujesz kwiatka, dobre wino, zakładasz na siebie coś bardziej nudnego niż t-shirt z Iron Maiden, ogarniasz jedzenie i nie robisz błędu polegającego na spierdoleniu wszystkiego poprzez puszczenie gównianej muzyki. Pewnie Tobie, tak samo jak i mnie zdarzyło się być w restauracji, której wystrój i jedzenie skomponowano wg jakiegoś klucza - np. w stylu greckim czy włoskim i całkowicie sponiewierano atmosferę miejsca poprzez tandetną muzykę z eski czy rmfu. Nie powielajmy więc błędów. Obiecałem listę fajnych albumów na Walentynki więc zamierzam słowa dotrzymać - oto ona

DANGER MOUSE & DANIELE LUPPI  

To fantastyczna, klimatyczna płyta inspirowana ścieżkami dźwiękowymi ze spaghetti westernów. Została nawet nagrana na starym sprzęcie i z pomocą muzyków, którzy nagrywali tamte płyty. Trochę jakby retrospekcja stworzona z pomocą starych narzędzi ale w nowoczesnej konwencji. W nagraniach gościnnie udział wzięli Jack White (White Stripes) i Norah Jones więc sam widzisz, że to nie może być zła płyta. Idealnie nadaje się jako soundtrack do romantycznej kolacji z patrzeniem sobie w oczy z rozmowami na poważne i mniej poważne tematy. Ale uwaga - do łóżkowych uniesień już się raczej nie sprawdzi.



FRANK SINATRA - SINATRA AT THE SANDS 

FRANK SINATRA AND ANTONIO CARLOS JOBIM

Sinatra to pewniak i uwierz mi, że niemal każda panna powie Ci, że lubi Sinatrę chociażby słyszała o nim jedynie tylko to że kiedyś chodził po Ziemi. Pole do popisu jest  dosyć duże, ale trzeba uważać. Jakkolwiek piękny, legendarny album In The Wee Small Hours raczej się nie sprawdzi, bo to przecież płyta o tęsknocie po utraconej miłości. Z pozostałych blisko 90 płyt (!!) Franka można wybrać wiele ale pozwól, że zaproponuję Ci dwie. Pierwszy to kapitalny koncert Franka z kasyna w Las Vegas , nagrany z udziałem orkiestry jazzowej Count'a Basie'go i zaaranżowany przez Quincy'ego Jones'a. Repertuar to dobrze znane i lubiane pisenki Franka- dostajemy zatem swoisty best of, zagrany bardzo na luzie. Frank gdzieniegdzie rzuci żartem, coś zagada do publiki, jest klimat. Drugi album również jest znakomity i zapewne zdobyłby nagrodę Grammy w 1968 r gdyby Beatlesi nie nagrali swojego Sierżanta Pieprza. Jest to trochę spokojniejsza płyta, także nagrana z udziałem orkiestry, nieco jazzowa, bardzo melancholijna. Żadna z tych płyt moim zdaniem do łóżka się nie nadaje. 


CHET BAKER - SINGS

 Kolejny pewniak. Chet Baker podobnie jak wielu innych jazzmanów nie grzeszył przykładnym stylem życia ale nagrał kapitalną płytę, która idealnie sprawdzi się nie tylko do siedzenia przy stole. Jeśli więc chcesz gładko przejść od stolika do łóżka będzie to świetny wybór - repeat i załatwione. Szczerze mówiąc nie znam lepszej płyty do wielogodzinnych pieszczot. Warunek jest jednak taki, że panna musi być wrażliwa i potrafi oderwać się od ziemi. 

 

STAN GETZ - GETZ FOR LOVERS   / STAN GETZ - GETZ PLAYS JOBIM: THE GIRL FROM IPANEMA

Uwielbiam każdą płytę nagraną przez Stana. Dzięki niemu zacząłem słuchać jazzu. Z pomocą saksofonu Getz wyczarowuje lepszy świat - pełen harmonii, miłości i pozytywnych emocji. Kolaboracja z Brazylijczykiem Antonio Jobimem przyniosła fantastyczne połączenie jazzy z bossa novą, a więc cholernie romantyczną, sensoryczną muzykę.
 


MARVIN GAYE - WHAT'S GOING ON

Najwspanialsza płyta soulowa na Ziemi nadaje się niemal na każdą okazję a szczególnie na wieczory spędzone we dwoje. Sprawdzi się zarówno jako podkład muzyczny do romantycznej kolacji przy świecach jak i dopełnienie ekscytujących łóżkowych uniesień. Taką muzykę mógł stworzyć tylko ktoś uzależniony od seksu... 


 

OTIS REDDING - THE SOUL ALBUM

Od razu uprzedzam, że przy tym albumie trudno usiedzieć w miejscu. W muzyce Otisa wyczuwalny jest potężny ładunek emocjonalny, któremu trudno się oprzeć. Może się więc okazać, że właśnie ten album będzie nieocenionym sprzymierzeńcem w zdobywaniu nowych baz i przełamania lodów. Jeśli ktoś pozostaje obojętny słysząc takie piosenki to warto się zastanowić nad sensem dalszego pokojowego współistnienia. 


 

ELVIS PRESLEY - FROM  ELVIS TO MEMPHIS

Triumfalny powrót Presleya po kilku jałowych latach. Bardzo klimatyczna płyta, którą można słuchać bez końca. Elvis w świetnej formie, znakomicie interpretuje utwory z pogranicza soulu, bluesa i country. Warto sięgnąć po rozszerzoną - dwupłytową edycję płyty, gdzie jest dużo więcej utworów.



FUN LOVIN CRIMINALS - 100 % COLOMBIAN

Pewnie kojarzycie coś takiego jak smooth jazz cafe a ten album nowojorczyków kojarzy mi się z określeniem smooth rap rock. Muzyka fajnie buja, delikatnie i nieprzesadnie (nie jak np. w przypadku Beasty Boys), można powiedzieć,że momentami robi się wręcz kameralnie i romantyczno. 


 

KANYE WEST - MY BEUTIFULL DARK TWISTED FANTASY 

Muzyka pokręcona w takim samym stopniu jak sam artysta więc tytuł jak najbardziej adekwatny. Załóżmy więc, że masz obok siebie naprawdę wystrzałową i gorącą laskę. Zjedliście kolację przy muzyce Marvin'a Gaye'a, potańczyliście przy Otis'ie Redding'u i oboje czujecie, że wulkan za chwilę wybuchnie. Tak, to odpowiedni moment dla Westa - będzie odlot ocierający się o perwersje. 



MASSIVE ATTACK - MEZZANINE 

Kolejna propozycja na konkretną dawkę namiętności. Downtempo, ambient, rytm 80 uderzeń na minutę - jednym słowem zapowiedź zmysłowości. 


 

U2 - ACHTUNG BABY 

Bezpieczna opcja. U2 znają wszyscy, nawet ci którzy myślą że  Imagine Dragons to też rock. Achtung Baby wypełnia muzyka klimatyczna, żywiołowa. Można przy niej nawet potańczyć, można się kochać albo poprzytulać wpatrując się sobie w oczy. Moim zdaniem ten album zawiera dużą dawkę romantyzmu i zmysłowości. 


 

ECHO & THE BUNNYMEN - LIVE IN LIVERPOOL

Powiem uczciwie - nie przepadam za tym zespołem i kojarzy mi się on raczej z muzyką dla "ciepłych" ale ten album jest wyjątkiem. Na żywo kawałki brzmią nieco ostrzej, mniej słodkawo i wyczuwalny jest klimat koncertu. W zasadzie płyta na każdą okazję. 

 


KRZYSZTOF ZALEWSKI - ZABAWA 

Najnowsza płyta Zalewskiego przynosi muzykę lekką w odbiorze , świetnie nagraną i zaśpiewaną. Czy to jeszcze rock , ambitny pop czy flirt z muzyką elektroniczną - nevermind. Co istotne słucha się tego naprawdę przyjemnie.


NINE INCH NAILS - AND ALL THAT COULD HAVE BEEN

To propozycja do łóżkowych odlotów - mocnego ale zmysłowego, pełnego dominacji seksu z nutką perwersji. Jeśli twoja panna lubi taką aktywność koncertowy album Reznora dopełni akt odpowiednią atmosferą. 


 

 SCOOTER - 20 YEARS OF HARDCORE

Jak w tytule - płyta na drugą część wieczoru, pod warunkiem, że oboje nie macie zahamowań i chcecie się naprawdę ostro zabawić zachęceni oglądniętym przed chwilą wspólnie filmem porno.

















Komentarze