Dlaczego sprzedałem artykuły Tomka Beksińskiego cz. 1 wprowadzenie

 


Drżę na myśl, że moje dziecko może kiedyś przeczytać felietony Tomka Beksińskiego. Wiem, szanse są małe, bo ogarnięte postępem cywilizacyjnym młode roczniki zdają się nie dostrzegać nić poza ekranami swoich smartfonów. Ale o zgrozo! być może ktoś niezbyt rozgarnięty wpadnie na pomysł by wrzucić skany jego artykułów w jakiś komunikator . Z drugiej strony ogarnięty ostatnio manią przeglądania Instagrama może nie powinienem się w ogóle przejmować takimi myślami. Wszak nie liczy się treść a niezbyt atrakcyjna facjata Tomka raczej nie spowoduje wzrostu zainteresowania tym co pisał. Moje rozważania też od jakiejś chwili  sprowadzają się do wyboru tego co kupić na allegro , czyje zdjęcia obejrzeć na Instagramie i co wyciągnąć z lodówki na śniadanie. Kurt Vennegut ujął to jeszcze inaczej w swojej książce o samotności wśród zgliszcz cywilizacji : nie troszcz się o jutro bo jutro samo się o siebie zatroszczy. Wystarczy zło dnia dzisiejszego". Dobra, gwoli jasności to tak naprawdę słowa przypisywane Bogu żydowskiemu Jezusowi.

Wracając do Tomka Beksińskiego - kiedyś interesowała mnie ta postać za sprawą felietonów publikowanych w Tylko Rocku. Ironiczne , sarkastyczne nieraz zwyczajnie złośliwe -trafiały do mnie. Budził kontrowersję i starał się dawać do myślenia. Pomimo tego jego wszechobecnego narzekania na wszystkich i wszystko był w tym jakiś głębszy sens . To wrażenie potęguje się gdy zdarzy mi się przeczytać felieton jakiegoś innego znanego autora zahaczającego o kulturę - np. Kubę Wojewódzkiego , który wkręcił się na wysokie obroty wyśmiewając inne gwiazdy show biznesu  i punktując ich zachowania na łamach Polityki. Ot paradoks godny naszych czasów - celebryta gromi innych celebrytów , ze świadomością że sam zostanie zgromiony w innym miejscu .  Ale czegoż nie robi się dla kasy. To w zasadzie dobry komentarz do kondycji naszej kultury w ogóle.

 


Mam nieodparte wrażenie, że rzeczowe wypowiedzi zamieniliśmy na migawki dennych i pozbawionych głębi relacjotwórów - zdjęć , filmików i super wypasionych akcji promocyjnych po których głupie dzieciaki z ich równie głupimi starymi szukają po sklepach osiedlowych lodów ekipy. Gdy zaczynałem pisać te słowa jakiś czas temu wkurzyłem się na wieść, że Banksy stracił ochronę części swoich prac ze względu na pozostawanie anonimowym. Myślę, że kiedyś napiszą od nowa Proces Kafki w którym obywatel Banksy zostanie prowadzony przez dwóch napakowanych tumanów przed oblicze temidy by usłyszeć wyrok, którego i tak nie zrozumie ( i którego nie zrozumieją też sędziowie, ława przysięgłych i świadkowie) a jedynymi inteligentami w tym całym cyrku będą właściciele firm wykorzystujących rysunki Banksy'ego do zbijania kasy. Tak, oni zapewne pójdą za tymi łotrami na wysypicho i z lubością będą doglądać ostatniego tchnienia wielkiego artysty. Za 100 lat ktoś nazwie jakąś apkę jego imieniem i wszystko będzie git - swoje miejsce w historii znajdzie.

Zastanawiałem się o czym dzisiaj pisałby Tomek Beksiński. Czy wciągnęłyby go te wszystkie seriale netflixa, dzięki którym ludzie nie mają już czasu na czytanie książek i rozmowę z dziećmi? Czy może sprzedałby swój stary sprzęt grający na rzecz zakupu nowego rzekomo lepszego, czy o zgrozo posiadałby komórkę i konto na facebooku? A może by go zwyczajnie nie było chociaż pozostawałby przy życiu? Przyznaję , że mam ze sobą kłopot (potwierdzą Ci to wszyscy moi znajomi) bo właściwie mnie nie ma. Słyszałem tak już wiele razy - "nie masz FB to Cię nie ma". Szybko odsuwałem tą myśl od siebie, zwłaszcza gdy obserwowałem zachowania ludzi w różnych miejscach. I tak na przykład randka w restauracji - siedzą sobie młodzi  naprzeciwko swoich telefonów czekając na posiłek. On nic nie mówi , ona także. Jej się nie dziwię - kobiety zazwyczaj są bierne. Jego nie rozumiem wcale -paluszkiem głaszcze ekran swojej martwej komórki. Czasami aż wkurw w człowieka uderza niczym grom. W takich chwilach mam ochotę   wstać podejść do stolika i grzecznie zaproponować (pannie) pomoc w przywróceniu prawidłowych stosunków międzyludzkich. Mam wrażenie że obecnie najwięcej ich jest w pornosach gdzie pojękiwania splatają się z uśmiechniętymi minami dobrze zaspokojonych dziewczyn.  Jest w tym przecież i entuzjazm i pasja...

 

Komentarze